Najpierw Elon Musk, teraz Bill Gates. Co chcą ugrać amerykańscy miliarderzy w Chinach?

Żarty się skończyły. Chiny kojarzone niegdyś z tanimi podróbkami już dawno awansowały kilka poziomów wyżej i skutecznie podgryzają dotychczasowego hegemona. Dlatego eksperci mówią o rywalizacji między USA i Chinami, a nawet o drugiej zimnej wojnie. Politycy się unikają, ale biznesmeni wprost przeciwnie. W ostatnim czasie Chińczyków coraz częściej odwiedzają amerykańscy miliarderzy. W zeszłym tygodniu Elon Musk, teraz Bill Gates. Co jest celem tych wizyt?

Bill Gates rozmawia z prezydentem Xi. Wcześniej Musk widział się z szefem chińskiej dyplomacji

O ile w relacjach czysto politycznych między Chińczykami i Amerykanami wieje chłodem, to biznes zdaje się pielęgnować kontakty jak nigdy wcześniej. W zeszłym tygodniu prywatnym odrzutowcem do Chin wybrał się Elon Musk. Było to warte odnotowanie chociażby ze względu na fakt, iż była to pierwsza wizyta prezesa Tesli w Państwie Środka od trzech lat. Elon Musk spotkał się wówczas z ministrem spraw zagranicznych Chin Qin Gangiem, w trakcie którego zasygnalizował swoje dalsze zainteresowanie ekspansją na rynku chińskim. Stwierdził również, że jest przeciwnikiem zrywania powiązań gospodarczych USA z Chinami. W jakim celu poleciał do Chin Bill Gates? Współtwórca Microsoft spotkał się w piątek z prezydentem Xi Jinpingiem. W spotkaniu uczestniczył także czołowy dyplomata Wang Yi i minister spraw zagranicznych Qin Gang. Gates stwierdził, że ma nadzieję, iż przyjaźń między Chińczykami i Amerykanami będzie kontynuowana. Xi odpowiedział, że Chiny są chętne do dalszego zacieśniania współpracy z Fundacją Billa i Melindy Gatesów w odpowiednich dziedzinach oraz udzielania wsparcia i pomocy w ramach swoich możliwości innym krajom rozwijającym się. Dodał również, że Gates to w tym roku „pierwszy amerykański przyjaciele”, który gościł w Pekinie.

Zobacz też: Tesla podjęła współpracę z rywalami. Ryzykowny ruch się opłacił?

Amerykańsko-chiński konflikt bez broni

Choć nie mówi się o tym głośno, to faktycznie USA i Chiny rywalizują ze sobą na podłożu gospodarczym. Niektórzy, jak np. Rafał Zaorski, nazywają ten konflikt drugą zimną wojną. Przez lata Chiny były lekceważone, ale okazało się, że szybko nauczyły się nie tylko kopiować zachodnie technologie, ale skutecznie tworzą autorskie projekty. To spowodowało zaniepokojenie dotychczasowego hegemona i rozpoczęły się tarcia. Na ten moment najpoważniejszym uderzeniem w Chiny wydaje się embargo eksport układów scalonych, wykorzystywanych np. do smartfonów. Od lipca podobny zakaz będzie obowiązywał w Japonii. Chińczycy poważnie obawiają się, czy będą w stanie, bez tych komponentów, produkować podstawowe produkty AGD, a nawet samochody. Wspomniany R. Zaorski prognozuje, że główna rywalizacja będzie odbywać się w dziedzinie sztucznej inteligencji. Ta, jak zauważa inwestor, bez procesorów oznacza przegraną dla Chin.

Może Cię zainteresować:

Komentarze